![]() |
źródło: znak.com.pl |
Kiedy na jakimś zdjęciu na Instagramie dostrzegłam książkę Charlotte Cho, której tematyka wpisuje się w sferę moich zainteresowań (zanim zdecydowałam się na swoją zawodową drogę, chciałam zostać kosmetologiem), stwierdziłam, że muszę ją przeczytać.
Opis ze strony wydawnictwa:
W Europie o skórze mówi się głównie w kontekście problemów: zmarszczek i niedoskonałości cery, które trzeba tuszować grubymi warstwami makijażu. Koreanki od dawna wiedzą, że takie podejście prowadzi donikąd. Ich niezwykła metoda kompleksowej pielęgnacji gwarantuje rewelacyjne efekty.Do książki podeszłam z bardzo pozytywnym nastawieniem- w końcu wokół widziałam same ochy i achy! Niestety po lekturze jestem trochę zawiedziona- dlaczego zapytacie? Ano dlatego, że spodziewałam się czegoś innego. Na pewno plusem książki jest to, że błyskawicznie się ją czyta, naprawdę- wystarczy jeden wieczór i już! Książka połknięta w całości :) Nie umiem jednak oprzeć się wrażeniu, że to, co opisane jest na 240 stronach, spokojnie dałoby się zawrzeć na 30, a książka nic by na tym nie straciła. Pielęgnacyjne rytuały przeplatają się z anegdotkami z życia autorki, kosmetyczne must-have'y z żarcikami. Nie do końca odpowiadała mi ta forma, bo ja, jako człowiek związany z medycyną lubię konkretną wiedzę popartą badaniami, i muszę przyznać, że kilka przydługich i moim zdaniem średnio zabawnych historii z życia Charlotte Cho po prostu sobie podarowałam. Niestety dla mnie, nie powiększyłam też swojej wiedzy w zakresie pielęgnacji. Uważam, że jest to raczej książka dla dziewczyn, które do tej pory zmywały makijaż jedynie płynem micelarnym i sporadyczne nakładanie kremu uważały za szczyty pielęgnacji. Podczas czytania książki nie mogłam się oprzeć wrażeniu, że to książka bardziej o Korei i panujących w niej kulturze i zwyczajach, a pielęgnacja cery jest jakąś tam jej częścią.
Charlotte Cho na własnym przykładzie obala mit, że idealna cera Koreanek to efekt dobrych genów i udowadnia, że wszystko zależy od właściwej pielęgnacji. W książce przedstawia kilka prostych, ale niezastąpionych sposobów, by raz na zawsze pożegnać się z niedoskonałościami i zachwycić wszystkich promienną, nieskazitelną cerą.
Zapomnij o starzejących się z godnością Francuzkach i osiągnij koreańską perfekcję.
Oczyszczaj, złuszczaj, nawilżaj, regeneruj i lśnij!
Podsumowując, nie żałuję, że zapoznałam się z tym książkowym bestsellerem. Poświęciłam niewiele czasu na jej przeczytanie, a niejako uporządkowałam to, co już wiedziałam. Zawiodła mnie nieco uboga w szczegóły forma książki, ale być może sama jestem sobie winna- w końcu to elementarz pielęgnacji, nikt nie obiecywał akademickiego podręcznika :)
A Wy- znacie tę książkę? Chętnie dowiem się, co o niej myślicie!
Pozdrawiam, Ola :)
Ja również przeczytałam tą książkę i mam podobne zdanie. Nie ma znalazłam tam nic nowego, uważam że każdy w sieci znajdzie wszystkie informacje zawarte w książce. Może dla niektórych forma książki po prostu będzie wygodniejsza niż przeszukiwanie internetu - to dla mnie jedyny plus tej pozycji.
OdpowiedzUsuńniedawno skończyłam ją czytać, recenzja tej książki czeka na opublikowanie na blogu:)
OdpowiedzUsuńczekamy czekamy, już kilka razy wchodziłyśmy sprawdzać, czy to już:)
Usuń